Sunday, April 30, 2006
Złote jak Kłos Mysli przy Niedzieli
*Wielka miłosć jest niczym innym jak tylko wielka mistyfikacją. Osoba pod wpływem uczucia tak bardzo zajeta jest udawaniem kogos kim nie jest, że w pewnym momencie na dobre zapomina, o swoich ideałach, marzeniach, planach.... zostaje całkowicie zdominowana, daje sie manipulować. I wszytsko wariuje do tego stopnia, że wydaje się być niemal niemożliwym. Niesamowite. Pewnego dnia ktos wylewa talerz gorącej zupy prosto na piekna sukienkę i od tego momentu uruchamia sie w mózgu proces myslenia.
*Zawsze nadejdzie ten dzień. "Dzień, w którym pęka niebo"... i deszcz zalewa wszystko. I choćby nie wiem co, to i tak zostaje niesmak. Cos, co nie pozwala skupić się dostatecznie na czymkolwiek. Ideał sięga bruku. Może niekoniecznie w tak ostrych barwach, niemniej jednak spada dosć nisko. Szybuje w dół.
Zupełnie niepotrzebne doznanie uczuciowe, które i tak - bądź co bądź - znika po kilku dniach. Dobrze, że wygórowane zdanie o sobie samej pozwala mi dostatecznie zdystansować się do zaistniałej sytuacji.
*ZAWSZE SOBIE PORADZĘ. To moje życie. Za bardzo je kocham i szanuję. Nie pozwolę, by ktos deptał mnie czy nawet "podskubywał" -NIKT nie ma do tego prawa, i nie ważne kto tym kims jest.
*Nie można pozwolić sobie na to, by "zginąć w nadziei". A ja jestem w tym dobra, na szczęscie w miarę przybywania mi wiosen moja naiwnosć staje się coraz cieńsza. (jesli mogę tak powiedzieć)
Lubię siebie coraz bardziej, aczkolwiek pozwalam również twierdzić, że ludzie wokół mnie lubią mnie coraz mniej. Staję się coraz bardziej gruboskórna. To codzienne sytuacje determinują moje zmiany.
*Jestesmy przyjaciółmi dopóki nie założymy własnych gniazdek, później wszyscy o wszystkich zapominają i nie ma mowy, żeby było inaczej. Chyba tylko naprawdę nieliczni spotykają w życiu prawdziwych przyjaciół. Tak myslę i jakos mi nie wygląda, żebym zmieniła zdanie.
Zawsze będę przestrzegać wszytskich, żeby nie ufać drugiemu "do końca"
*Związki na odległosć prędzej czy później dają popalić. To już cztery miesiące. I nie wiem, jak długo wytrzyma moja psychika. Powoli, choc kochamy sie jak glupcy, zaczynamy fiksować.
Saturday, April 08, 2006
uchwyciłam chwilę.samopoczucie 10/10
Friday, April 07, 2006
Sunday, April 02, 2006
na fali
Życie to surfing... Nie boję się fal, bo wiem, że jestem na jednej z nich. Swiadomosć tego sprawia, że wiosna już dawno obudziła się we mnie. Wkurza mnie tylko fakt, iż czasami zapominam o tym i daję się zdominować. Uwielbiam obudzić się z myslą, iż jestem panią swojego życia, że wszystko zależy ode mnie, że w dupie mam otaczających mnie toksycznych ludzi i sytuacje. Kiedys kompletnie nie zauważałam, jak ktos z butami wkraczał w meandry mojego życia. W miarę upływu miesięcy i kolejnych wiosen mojego życia, zmieniam się. Ciągle niewystarczająco. Nie szkodzi, mam nadzieję, że czas zaplanowany na moją ziemską misję, nie skończy się szybko:). Uwielbiam zbierać nowe doswiadczenia do koszyka. Wzmacniają mnie niesamowicie. Nie boję się wyzwań, bo jestem kopnietą w głowę optymistką. Tymczasem mówię sobie DOBRANOC, DOBREJ NOCY, MIŁYCH SNÓW, DOBRANOC, bo już 3:30 am :).