Monday, June 30, 2008

Powietrze pachnie nonsensem.

Sunday, June 29, 2008

Bywa i tak.


Dzis umieram caly dzien. Wczoraj zaliczylam wesele przyjaciela. Zupelnie nie chcialo mi sie na nie isc. Generalnie nie wiem, czy mi sie podobalo, bo powalila mnie na lopatki wodka, ktorej nie pije, bo nie lubie, a alternatywy nie bylo. Rozpacz. Jest ok. 16:00 a ja nadal czuje, ze lewituje. Fatalnie. Zaraz zjem kurczaczka:), moze mnie postawi do pionu. Nie ma mi kto rosolku ugotowac.

Sunday, June 22, 2008

Saturday

Brakuje mi dzis Manchesteru. Czerwonej metropolii pelnej niesamowitego wigoru, pedu zycia, niezmordowanych ludzi. Manchesteru kipiacego energia. Manchesteru klubow, pubow, dobrych restauracji, koncertow, muzeow, wystaw, czarnych taksowek, Starbucksow, Manchesteru podroznikow, ”THE BIG ISSUE PEOPLE”, Manchesteru pociagow, halasu, karetek i naszych rodakow – co by nie mowic nie jest nas tam tak wielu.
Jestem swiadkiem konczacego sie bosko, przepieknego sobotniego popoludnia, slucham trojkowej listy, popijajac tanie sauvignon blanc i wydawac by sie moglo, ze powinno mi byc tak dobrze, bo przeciez o takich slodkich chwilach marzylam przez ostatnie trzy miesiace, to jednak nie moge obejsc uczucia tej durnej tesknoty za moja jedyna wspaniala Paulina i oczywiscie Latynoskim Kochankiem. Ech.
Rozpoczyna sie mecz Holandia – Rosja. Jestem za Slowianami mimo wszystko.

Piekna jest Polska latem. Zachwycania sie zielenia ciag dalszy. Jem na zmiane truskawki z czeresniami, mlodymi ziemniakami, oporowymi ilosciami koperku i szczypiorku oraz mlodymi ziemniakami, ktorych smaku nie da sie podrobic nigdzie.
Ciesze sie. Mysle, ze wychodze z gnusnosci i lekkiego marazmu, jaki ogarnal mnie juz pewnien czas temu. Spedzilam fenomenalne trzy tygodnie w Anglii. Naladowalam akumulatory, jak to sie ekskluzywnie mowi. Nie dotarlam do Dublina, ale wybieram sie z Paulina w Tatry za miesiac. To bedzie powazne chodzenie i zdobywanie szczytow, nie jakiestam zaleganie na Krupowkach przy szaszlyczku.
No ale wracajac do Manchesteru: moja siostra- pionierka intensywnego miejskiego zycia uznala, ze wprowadzi mnie w jego tajniki. Zatem od pierwszego do ostatniego dnia oddawalam sie wszytskim tym miejskim przyjemnosciom. Wystawy ( BODY WORLDS4 - studium ciala czlowieka po smierci,GUSTAW KLIMT w liverpoolskiej TATE GALLERY, wystawa niesamowitego Matthew Williamsona, projektanta mody rodem z Manchesteru, w URBISie), koncerty jazzowe, niesamowite wrecz kluby – tutaj koniecznie napisze o ALMA DE CUBA w Liverpoolu – klub-restauracja-bar zrobiony w starym kosciele na modle kubanska, jak nazwa wskazuje. Uwielbiam wszytsko, co wpada w klimat Havany, zatem zakochalam sie w tym dziwnym miejscu pelnym zapalonych swiec w koscielnych swiecznikach, religijnych witrazy, ogromnych sztucznych palm w donicach, szalenczej muzyki latino,sof i foteli w miejscu oltarza, sciennych malowidel oraz historii o duchu dziecka pokazujacego sie od czasu do czasu w ciemnych zakatkach tego miejsca.
Zastanawiam sie, jak oblednie musza wygladac sobotnie imprezy w tym miejscu…!!!och! Mam nadzieje, iz przy moich nastepnych odwiedzinach Manchesteru zabawimy sie tam wlasnie.O le!
Bylysmy w Birmingham, ale generalnie chyba nie wiedzialysmy, gdzie pojsc i ta wizyta, mimo swietnej pogody, przebrzmiala bez echa.Pewnego dnia tuz “za rogiem” w ksiegarni swoja najnowsza ksiazke podpisywal Sting. Niestety za pozno sobie o tym przypomnialysmy.Kilka razy zaspokoilysmy nasze wybredne zoladki przepysznym wloskim jadlem. I nawet wybralysmy sie na SEX W WIELKIM MIESCIE tu zdziwilysmy sie obie, bo nigdy nie bylysmy fankami tej szmiry, a tu prosze – fenomenalne ogladanie dla kobiet, a najlepiej kobiet swiatowych, za jakie sie uwazamyJ.Zaliczylysmy rowniez francuska szmire (ze ponownie uzyje tego slowa) pt. PRICELESS z Audrey Tatou – tragedia, oraz niskobudzetowy amerykanski IN SEARCHING OF MIDNIGHT KISS, film o zyciu zwyklych ludzi w LA – tu juz bylo duzo lepiej.
I w ogole bylo bosko.A teraz jestem w zapierdzialej Lecznej, ktora w lecie jest calkiem do zniesienia, jak ma sie swietne I niezastapione przeyjaciolki, kotka (po ktorego jade juz niebawem), ksiazki, radio,slonce, gazety oraz plany na najblizsze wycieczki.
Rosjanie i holendrzy 0:0 po pierwszej polowie.