Tuesday, May 27, 2008

O mezach, Hance i Krystynie.

po raz pierwszy od stycznia weszlam na blog pani Krystyny Jandy. Czas plynie. Kto go zatrzyma? Moze jakis czas temu chcialabym, zeby stanal. Nie dzis. Dzis chce tylko, by czas gnal. A ja bede gnac razem z nim. Niewazne gdzie. Byleby przed siebie.
W piatek gnam do Liverpoolu, a docelowo do Manchesteru, jak juz wspominalam. Wprost umieram z niecierpliwosci. Pozostane tam czas jakis.
Czy podczas tych kilku miesiecy dowiem sie, kim naprawde jestem? Tak. Kilka dni temu moja Przyjaciolka wyszla za maz. Ciesze sie razem z nia, bo malzenstwo bylo i jest spelnieniem Jej najskrytszych marzen. Jesli chodzi o mnie - wydaje mi sie, ze jestem zbyt wymagajaca kobieta, by sobie ot tak, po prostu wziac slub. Nie sadze, ze mnie to zgubi, jak pewnie zycza mi niektorzy. Dzis na przyklad sluchalam mimochodem programu w Trojce z Maria Czubaszek i Hanna Bakula i wprost nie moglam wyjsc z podziwu nad ta druga. Nad jej odwaznymi komentarzami na temat rozwodow i malzenstw, wygody zycia, mezczyzn, kobiet, stylu jej zycia. Bakula ma niesamowita lekkosc wyrazania siebie i swoich pogladow (jesli to nie to samo).
Czy to dlatego ze jest artystka? Czy dlatego ze ma wolny umysl, ze nie jest zniewolona, zyje tak jak chce ( a przynajmniej tak twierdzi)? Wydaje sie, ze schematy egzystencji jej absolutnie nie dotycza. Czyz to nie wspaniale?

Nie wiem, czy kiedys bede miala swojego meza..../ Ciesze sie, naprawde ciesze sie bardzo ze szczescia moich PRZYJACIOL, bo to naprawde MOI NIEZAWODNI LUDZIE, KTORYCH KOCHAM, ale patrzac na nich, jeszcze bardziej utwierdzam sie w przekonaniu, ze POKI CO - MALZENSTWO JEST NIE DLA MNIE. I niech tak zostanie.
Ps. Naprawde gdzie nie spojrze, widze przyszlych lub swiezo upieczonych malzonkow, co jest???:)

Wednesday, May 21, 2008

Cudownie byc w domu.

Wczoraj wieczorem weszlam do domu, z ktorego wyszlam ponad rok temu. Teraz siedze przed komputerem w pokoju Pauliny. Jest cicho i bardzo spokojnie. Popijam drinka w samotnosci i ciesze sie.Dobrze byc tutaj. Zachwycam sie zielenia, jest wprost niesamowita, wszedzie sa drzewa, kipiace zielenia wielkie drzewa. W srode wstalam o 14:30. Przestawienie sie na ten czas zawsze trwa kilka dni w moim przypadku. Mam mnostwo spraw do zalatwienia. Na razie jednak wszystko jest skoncentrowane na slubie mojej Przyjaciolki, ktory odbywa sie juz za dwa dni.
W przyszlym tygodniu lece do Manchesteru, na co wprost NIE MOGE SIE DOCZEKAC!!!! Poziej odwiedziny znajomych: chce wpasc do Zakopanego, nad Morze, do Warszawy, Krakowa, Poznania, moze rowniez na dni kilka do Belgradu, ale z tym to jeszcze nie wiadomo ( nie wiem, co tam lata:)).
Dom... bez Mamy. Ech. W zasadzie bez nikogo, bo przeciez jestem sama:). Dziwnie to zycie wyglada.
Na balkonie rosnie cudownie pachnacy koperek!!! A ja uwielbiam koperek i pomidory! To chyba czas na kanapke:). Dobranoc.

ps. cholera, nie mam chleba.

Saturday, May 17, 2008

Philadelphia - Chicago - Warszawa

Tak, tak - jade do domu !!!! W poniedzialek wylatuje. Bardzo sie ciesze. Jestem juz spakowana. Bedzie to szalone lato:). Nareszcie!!!!

Monday, May 05, 2008

Przy porannej poniedzialkowej kawie w Margate.

To niesamowite, przysluchiwac sie starym i bogarym Amerykankom plotkujacym przy kawie. Otoz siedze sobie w Starbucksie, popijam karmelowe macchiato, zagryzam croissantem (po zakonczeniu wycisku w silowni -he he) i ... slucham - niestety nie tylko jazzu saczacego sie z glosnikow:). Popijam kawe i slucham o golfie, o lunchu czy tez brunchu charytatywnym w jednym za ekskluzywnych klubow golfowych. Slucham o potrzebie zakupienia nowej wielkiej plazmy do "jednej za jej sypialni" :), bo obecna mam juz 6 lat!!! ( matko kochana az 6 lat!!!), slucham o kolacjach w nowych restauracjach w okolicy, o nowych kolekcjach torebek, o wnukach, ktorzy przyjezdzaja na Memorial Day weekend pod koniec maja i o tym, ze przez caly tydzien powinna byc piekna pogoda.
Kawa mi sie konczy. Czas na mnie.

Saturday, May 03, 2008