Wednesday, February 27, 2008

Celebruje chwile.




Jak czesto celebrujecie chwile? Jak czesto zdarza sie wam usiasc i pomyslec, na spokojnie? Jest krotko po 10:00 rano, zrobilam pyszna kawe, mam wisniowego strucla z pysznej piekarni FORMICA, saczy sie hinduska mieszanka z VII czesci codownego buddha-bar, slonce zaglada przez okno... nie spiesze sie dzis. Uwilelbiam moje poranki, zwlaszcza, kiedy jestem sama - nienawidze za to samotnych nocy (naprawde nie moge ich zniesc!!!!). Mojego kochanka nie ma przez kilka dni, zatem kiedy mam wolne, po obudzeniu zamianiam sie na chwil kilka w leniwca pospolitego, leniwie biore prysznic, kawa, muzyka, gazeta, internet. I mysle sobie wtedy o tym i o tamtym. Staram sie jednak nie zaglebiac zbytnio w tematy w stylu - kim jestem, kim bede, a dlaczego. To takie lekkostrawne dywagacje....

Wczoraj pani kosmetyczka powiedziala, ze pije za malo wody, ma racje babka, cholera w zimie prawie wcale nie pije wody. Zatem zaczelam dzis od litra, mam nadzieje, ze skoncze na ...3. Zobaczymy. Pocigne watek kosmetyczki: bylam na oczyszczaniu, firma aweda - duzo masazu, olejkow zapachowych, dobra relaksujaca muzyczka, fajna pani, ale... z okropna wrecz cera!!! Szewc bez butow chodzi...., coz. Dlatego nie skusilam sie na goraco polecane przez nia kosmetyki, ktore, jak twierdzila, dzialaja cuda. Za TAKIE cuda, dziekuje:).

Tak bardzo bym chciala przemoc sie w sobie i pojsc na silownie zamiast tych strucli.... jestem beznadziejna.

Thursday, February 21, 2008

Seks rzadzi.

Pisze z mojej perspektywy. Ludzie w Stanach sa niemozliwie wrecz bezposredni. Niewazne jakiej sa nacji. Wydaje mi sie, ze przylatujac tutaj nawet habity muzulmanskie nabieraj innego znaczenia. Jak gdzies kiedys czytalam kobiety szyickie i sunnickie na barazach - nie pamietam, w ktorym stanie, wyklocaja sie ramie w ramie o materialy na te ich sutanny (zwal jak zwal). Nie licza sie lata konfliktow m-dzy tymi wyznawcami islamu, ktore zreszta caly czas trwaja. Tutaj w Stanach, kazdy choc odrobine zmiania swoja tozsamosc. Zadaje bardzo bezposrednie pytania, intymne wrecz na dzien dobry. Ot tak. Niewazne Hindus, Czarny, Ukrainiec, Niemiec, Meksykanin, Polak, Jankes:), Chinczyk czy inny Azjata (mezczyzna w kazdym razie), zamawia drinka, frytki czy steka i wali prosto z mostu: czy poznalas ostatnio kogos?, czy twoj chlopak jest Amerykaninem?, czy uprawialas sex z Czarnym?, gdzie mieszkasz?. W autobusie: dokad jedziesz? Jak masz na imie??? Nosz kurwasz!! - bo inaczej tego nie napisze - a co cie do cholery obchodzi, dokad jade>!!?!?Siedze sobie na siedzeniu i jade, nie twoja sprawa gdzie. Naprawde czasami wybucham, bo mam dosc tych ludzi. Rozumiem, ze to czasem przejaw "przyjacielskosci", czasem to normalne pytanie, czasem pytanie "na poderwanie" - niewazne. Zastanawiam sie, czy to wlasnie moja Polskosc czy charakter sprawia, ze draznia mnie takie sytuacje. Niby nic moze w tym dziwnego, pewnie mezczyzni w Stanach tak wlasnie maja, a juz szczegolnie maja tak Amerykanie i to ich tak bardzo wyroznia na mapie swiata. Niby tej bezposredniosci czasami mi brakuje, gdy jestem w Polsce ( w Polsce jednak niewiele jest sytuacji typu mile zaczepki na ulicy czy komplementowanie kobiet, czy owe zagadywanki w autobusach, mezczyznom jakos trudniej to przychodzi, ale to juz zupelnie inny temat). Niemniej - naprawde wkurza mnie, gdy ktos nachalnie pyta o moje intymne zycie, przy pierwszym kontakcie, w trakcie wydawania przeze mnie reszty.
Wiem, ze to po prostu biedni faceci, ktorzy lapia kazda okazje, ktorzy wyznaja zasade, ze przeciez nie maja nic do stracenia. Frajerzy, bo inaczej ich nie nazwe.

Kilka dni temu niedwuznaczna propozycje zlozyl mi ceniony przeze mnie ksiadz. Przetrawienie tego zajelo mi kilka godzin. Ksiadz tez mezczyzna - a moze nawet przede wszystkim. Coz moge tylko stwierdzic, puszczajac do siebie, ze nawet ksiadz mi sie nie oprze:). Nie musze dodawac, ze ksiedza juz nie cenie. Seks rzadzi.

Sunday, February 17, 2008

o Krystynie Jandzie.

Do pozna w nocy czytalam bloga Krystyny Jandy. Tak bardzo jej wspolczuje. Ta kobieta to dla mnie uosobienie marzenia o kobiecie. W prawdzie nie jestem i nie bylam fanka jej urody, za to charakter, sile, energie, spojrzenie na swiat niezmiennie podziwiam. Janda na pewno ma wspaniale, WSPANIALE zycie, takie zycie chcialabym prowadzic ja - pomijajac teary - choc w zasadzie, jak pomine teatry, to co to za zycie?!?! :)
Mysle, ze to iz mogla tak cudownie je przezywac bylo zasluga jej nieprzecietnego zwiazku z Edwardem Klosinskim, cudownego malzenstwa.
W pewnym momencie, nie jako mloda dziewczynka spotkala mezczyzne, ktory okazal sie jej kompletnym dopelnieniem. Polowka idealna. Ile razy zdarza sie cos takiego???? Oni bez siebie nie istnieli, dopelniali sie we wszystkim, akceptowali, nie chcieli nic w sobie zmieniac i kochali, kochali, kochali.
I Edward umarl na raka kilka tygodni temu. I teraz wszyscy na nia patrza. Jak ona sobie poradzi? To ze sobie poradzi, nie ulega watpliwosci, przeciez to Krystyna Janda...!!!
Zycie jest okrutne, Boze, jakie zycie jest ciezkie. Cieszcie sie wszyscy, ktorych nie spotkala zadna tego typu historia. Cieszcie sie i zrobcie mi przyslyge - NIE NARZEKAJCIE NA ZYCIE, BO NIE MACIE PRAWA. JESTESCIE W TYM PUSTYM NARZEKANIU TAK MALI I SMIESZNI, JAK KRASNALE!

Friday, February 15, 2008

Ksiezniczka w syfie rzeczywistosci.


Galeretki agrestowe, truskawkowe i wisniowe, proszki do pieczenia, pAczki (!!!!!), ser rycki i wedzony, kiner bueno, prince polo, strucla z makiem, aromaty smietankowe, a co najwazniejsze Przekroj z tego tygodnia!!!! i Twoj Styl na marzec!!!!! wiecej nie pamietam....
Tak wygladaly dzis dwie siaty po zakupach w odwiedzonej przeze mnie pierwszy raz odkad tu jestem, cholernie obskurnej polskiej dzielnicy przy Allegheny Ave. w Filadelfii. Szukalismy tego miejsca dosc dlugo i malo nie zwatpilam, bo bylismy na wlasciwej ulicy, ale nikt TOTALNIE nie mogl nam pomoc. Ghetto. Tragedia. Spojrzalam na moje kochane miasto F. zupelnie innymi oczyma. Zatkalo mnie po prostu. Pytalam przechodniow o "polish area", a ci ludzie mysleli, ze chcemy jechac na policje...! Pewnie nie powinnam sie dziwic, bo niby czego oczekuje bedac w jakichs slumsach. Pewnie ktos popukalby sie w glowe, czytajc to. Rozumiem. Taka ksiezniczka w lexusie i wielkich okularach przeciwslonecznych, pytajaca o droge meneli spod sklepu z pistoletami, ktorzy co jak co, ale wiedza, co to "zycie". Cieszylam sie, ze nie zalozylam moich sexy szpilek, ktore kupilam dwa dni temu, by oczarowac mojego mezczyzne w Walentynki, a dresy.

W koncu znalezlismy te sklepy. Poczulam sie totalnie jak w Grago!!!! - moim sklepie"pod blokiem" w Lecznej. Wow!! Moze jeszcze kiedys wpadne na ulice Allegheny, ale chyba niepredko. Nie podoba mi sie, co zobaczylam. Wiem, ze jestem pojebana, ale nie rozumiem, dlaczego ludzie skazuja sie na zycie w takich pustych, glupich, malych spolecznosciach. Oczywiscie wiem, ze nie kazdy jest Szczurem, czy Kogutem ( z chinskiego kalendarza), ale jakos dziwi mnie to, ze ludzie, moi rodacy, majac jedno zycie wwalaja sie w ponure schematy... i wioda naprawde nieciekawa egzystencje, zyja w kraju nieskonczonych mozliwosci od 15-20 lat i nie mowia slowa po angielsku. Dla mnie to naprawde niezrozumiale, choc na pewno naiwne. Mam gdzies, ze jestem naiwna moze nawet egzaltowana nad wyraz - tak juz mam. I tak widze, a jak widze, tak opowiadam.

***
Takze jem sobie paczka, popijam earl greyem Liptona. Walentynki byly super romantyczne. Swietnie jest kochac szalenczo po czterech latach:).