Tuesday, June 30, 2009

sjesta

To moje pierwsze wole popoludnie od stu lat. Wrocilam z fantastycznego masazu, wyjelam ze skrzynki kartke z Sardynii od Lolity, zmylam pot i stres kilku ostatnich dni, otworzylam Paulanera, usiadlam na balkonie i ... wdycham spokojny szum oceanu, sluchajac Sjest z Portugalii... (www.pilsner.pl). Wiecej w tej chwili nie chce.

Saturday, June 20, 2009

???

W ciagu ostatnich dwudziestu dni, deszczowych bylo 12.... Jest zle. Wczoraj na chwile zapanowal skwar i upal a dzis... od rana deszcz. Czy tak bedzie przez nastepnych siedem lat?

Tuesday, June 16, 2009

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!

Nigdy nie lubilam, nie lubie i pewnie nie polubie pracowac z samymi kobietami. Czuje sie jak w przedszkolu.

Saturday, June 06, 2009

Znowu o radiu.

Koncze paczka i popijam gorzka lavazze. Slonca nadal brak. Przyzwyczailam sie do moich sobotnich "porankow" przy auducji fanatyka Trojki Piotrka Stelmacha. Przed chwila rozmawial z duetem Sinny Patrinni. Duetem, ktorym zachwycila sie moja siostra jakies dwa lata temu szperajac w odmetach myspace. Radio to potega. W domu slucham Trojki i bbc2, w pracy mamy radio satelitarne. Sluchanie takiego radia jest troche luksusowe, bo tutaj malo kto w ogole interesuje sie tym medium, szczegolnie jesli trzeba za nie placic...! Taka mala skrzynka pozwala na sluchanie wszelakich programow, absolutnie bez przerw na rekamy, glownie profilowanych np. 24/7 audycji kulinarnych, filmowych, sportowych, radio bbc, wiadomosci cnn, kanalow traktujacych wylacznie o korkach na autostradach w poszczegolnych stanach, ale rowniez programow z wyprofilowana muzyka np. tylko lata '80, '50, radio ELVIS PRESLEY, radio ROLLINGS STONES, radio CHILL, albo JAZZ CAFFEE, czy BLUEGRASS, HARD ROCK... itd. Nie moge sie doczekac, kiedy radio satelitarne bedzie opcja dostepna dla iPhona! Jest tez "normalne" krajowe amerykanskie radio mowione NATIONAL PUBLIC RADIO, ale przyznam, ze nigdy nie mialam okazji go posluchac. A podobno warto. Zwyklym komercyjnym radiem fm nie ma sensu sobie zawracac glowy. No moze poza jednym jazzujaco-kulturalnym kanalem z Filadelfii. Tu przynajmniej mozna sie dowiedziec, co aktualnie dzieje w filadelfijskich muzeach czy galeriach.
To chyba tyle. Trojka rzadzi.

Thursday, June 04, 2009

Zapach tatzikow.

Pada, pada, pada... jestem w pracy, ale nie ma zywego ducha. Znowu deszcz. Niech diabli wezma takie lato.

Znajoma pani Didi wpadla dzis ze swiezymi paczkami i nowiuskim czerwcowym numerem Twojego Stylu prosto z kiosku w Filadelfii:). Uczta! Wertujac niespiesznie gazetke natknelam sie na przepis na " wiosenne placuszki z cebulka i chili"... i przypomnialy mi sie kuchenne szalenstwa mojej Mamy...!!!! Pamietam, jak bardzo lubila czosnkowy sos tatziki...! Niemozliwie tesknie za nia tesknie. Beznadziejenie jest nie miec Mamy. Nie moc pogadac z nia przy piwie na balkonie w upalna, letnia noc, nie moc zadzwonic, uslyszec jej wiecznie radosnego: "czesc Karolek!!!", wstac rano i zastac ja w kuchni pijaca kawe i robiaca obowiazkowy makijaz, dotknac jej policzka, zobaczyc ja w niebieskim szlafroku, nawet juz Drzyzge moglabym z nia ogladac dziesiec razy dziennie! Kochana Mama, Pancia. Tak bardzo bym chciala ja porozpieszczac, pojechac z nia i P. na babskie wakacje w jakies egzotyczne miejsce. Spedzic tydzien w tropikach na lezakach. W Grecjii na przyklad. W kraju tatzikow... We trzy. Dalabym sie za to pokroic!!!

A tak - taki wielki kamien w srodku mam. I jestem wsciekla.

Monday, June 01, 2009

Oksymoron.

Tak sobie mysle, ze gdybym wlasnie spedzila szalony tydzien lub dwa w Rio (o ktorym to miescie, nota bene, wczoraj prowadzilam dyspute z pewna podrozniczka), byla opalona, miala sambe w uszach, nowe wspomnienia, znajomosci, ze dwie setki zdjec w aparacie a caipirihnia szumialaby mi w glowie - i gdybym siedziala cichutko w samolocie do Paryza i nagle runela do Atlantyku to czy smierc bylaby mniej bolesna.../?