Tuesday, September 26, 2006

Santana wielkim artysta jest

Cudem zdobylismy bilety na koncert Santany. Zagral w najlepszym kasynie (Borgata) w ostatni weekend. Mnostwo ludzi, dwa supporty ( Salvator Santana Sands i Los Lonely Boys), swietny sysytem naglasniajacy. W zasadzie zadnych problemow. Niesamowita muzyka. Carlos - meksykanski macho, zupelnie tai jak na wszytskich zdjeciach i filmach. Zagral niemalze wszytsko, co sie z nim kojarzy:Black Magic Woman, Europa, Oye como va, Maria, Maria ( fenomenaly poczatek czy moze raczej intro, zagrane na trabce, zaniemowilam), Smooth i jeszcze kilka innych, ktorych nie pamietam. Skora mi ccierpla, muzyka wyzwala niesamowite emocje. Wspanialy odbior, wszyscy na stojaco. Domin czekal na tancerki, ktore to podobno mialy szalec na scenie - jak dle mnie to tylko wybujala wloska wyobraznia:). Bylo wspaniala, a w dodatku udalo nam sie wygrac pere groszy w black jacka tuz przed koncertem, takze - BOMBA, no moze tylko kolacja nie dopisala ( kurczak z krewetkami "po pekinsku" oblany okropnym sosem), ale przeciez nie mozna miec wszystkiego.... *** Aktualnie wyjelam cisto malonowo - jezynowo - jagodowe z piekarnika. Uwielbiam jak tak pachnie w domu. Za oknem szumi ocean, przed chwila wrocilismy ze spaceru, jest 00:30, takze powoli zmierzam do lazienki. Juto mam wole. Jeszcze nie mam konkretnych planow, no moze poza wybraniem sie na plytowe zakupy, bo brakuje mi tu mojej muzyki. Planuje Phila Collinsa, Stinga, Nine Simone, Pink Floyd, i sama nie pamietam co jeszcze. W kazdym razie dzien zapowiada sie sloneczny, zaem najpierw skocze na plaze:)

Thursday, September 14, 2006

N.Y.C.

Wlasnie wrocilismy z Nowego Jorku. Tam karnawal trwa chyba caly rok.!!!! O dwa tygodnie spoznilam sie na wystawe, ktorej nie koglam sie doczekac od wiosny. Jasna cholera! Jednak nie mozna dopuscic do tego, zeby praca przeslaniala wszystko, do tego jeszcze internetowa ignorancja i Anglomania przeszla mi kolo nosa!Malo sie nie poplakalam. Nawet nie zrobili zadnego katalogu "po wystawie", nic. W ramach zadoscuczynienia traflismy na poczatek wystawy od Cezanna do Picassa - tu jak zwykle: Paulina bylaby zachwycona....., ZACHWYCONA! - pokazali zbiory z (chyba) pieciu najwiekszych muzeow swiata. Tak na marginesie - wydaje mi sie, ze ow ekspozyja byla dostepna w Muzeum Narodowym w W-wie - nie jestem pewna. "Met" fantastyczne...!, niesamowite zbiory - nawet dla takich ignorantow sztuki jakimi jestesmy my:). Nie kupilam nic, bo doszlam do wniosku, ze pewnie i tak w jesienno - zimowym okresie bedziemy czesciej w NY. A to miasto szaleje!!!!!! Bezsensem jest wpadac tam samochodem - chyba kazdy o tym wie, ale my chcielismy byc madrzejsi. Tak wiec: byl to nasz ostatni wypad tymze srodkiem lokomocji. Doswiadczenie niemal tak samo traumatyczne jak jazda samochodem po Rzymie - tragedia! Do tego niesamowicie drogie parkingi $25 za 2 godz. Bez przesady. Na obiad wpadlismy do tureckiej restauracji. Bardzo dobry wybor. Jadlam mini-golabki, ale zamiast lisci kapusty, wszytsko owiniete bylo w liscie winogron. Danie glowne - kebab z ryzem. Mniam. Popilismy EFESEM ( tureckie piwo - butelki maja lepsze w Anglii, tutaj poszli w komercje i zamiast krepych i pekatych sa zwykle ). Jestem zmeczona. Dopijam herbate i ide spac. Pogoda zla.