Saturday, July 30, 2011

Z nienacka.

Czekanie na wyniki biopsji nie jest czesem szczegolnie ulubionym przeze mnie. Na powaznie zajelam sie badaniem kilku pieprzykow obecnych na moim ciele. Dwa z nich sa do usuniecia calkowitego. W zasadzie wiedzialam, ze tak bedzie, gdyz na zimowych zajeciach, chcac nie chcac, musialam zglebic wiedze w zakresie chorob skory. Plaza jedynie wieczorem. Opalanie w ogole nie wchodzi w gre. Mam szesc szwow na ciele. A pewnie bedzie i ich wiecej. Na szczescie goja sie w tepmie ekspresowym!

Koniak

Kiedys mialam chlopaka, ktorego rodzice uwielbiali wieczorami raczyc sie koniakiem. Nie rozumialam tego ani troche. Widac dorastam.

Tuesday, July 26, 2011

Michele, my Belle!

Michele poznalam w szkole. Nie od razu przypadlysmy sobie do gustu. Jak wiadomo - dobre i wartosciowe znajomosci ewoluuja. Dzis wybralismy sie na kolacje we czworke z "mezami". Kraby, swiezy tunczyk z grilla, krewetki, ostrygi, margarity... Bylo wysmienice.

Welcome Chicago.

Skoro w przyszlym tygodniu koncze trzydziesci lat, uznalam, ze warto byloby uciec gdzies daleko i spedzic ten dzien jak nalezy. Wybieramy sie do Chicago. Na dwa dni, ale podejrzewam, ze beda to naprawde wysmienite dwa dni. W zwiazku z tym, ze w "wietrznym miescie" bylismy kilka lat temu w pazdzierniku, teraz nadarza sie okazja, zeby raz jeszcze zglebic zagadki tego miejsca. Tym razem bez wiatru, mrozu i ujemnych temperatur.