Friday, February 27, 2009

Monday, February 23, 2009

Ciezkostrawne.

Mam totalny metlik w glowie. Zastanawiam sie, czy pozowolic sobie na kolejny "taki sobie" rok, czy urwac wszystko i pojsc na zywiol? Pamietam, jak pisalam o czerwonym dywanie, po ktorym bede sie przechadzac, jednak z daleka widze, iz ten dywan dopiero zaczyna byc tkany. Do przechadzki po nim jeszcze dluga droga. Szczerze powiem, ze jestem zmeczona moimi wyborami. Nie podoba mi sie, w jakim utknelam punkcie. Mam "dlugoterminowy plan rozwoju", ale moja niecierpliwa natura coraz czesciej daje mi sie we znaki. Wymyslilam sobie, ze wyjde na prosta na przelomie wrzesnia i pazdziernika. Nie wiem, czy spokojnie wytrzymam.

Otoz zrobilam sobie kuku (w postaci decyzji o towarzyszeniu Dominowi w Miami) i na wlasne zyczenie chwilowo obracam sie wsrod niesamowicie negatywnych i toksycznych osobowosci w postaci corki D. i jej meza. Mam juz tego serdecznie dosc. Nadmienie, iz samego D. tez mam dosc. A jak tak dalej pojdzie, bede miala tez dosc siebie:). Sparwa jest toche skomplikowana. Jak to w zyciu bywa - ciagna sie za mna watki przyczynowo-skutkowe, reakcje lancuchowe. Packam sie drugi raz w tej samej rzece (nikomu nie polecam, choc znam przypadki, ktore owocuja sukcesem). Pije nawarzone piwo, ktore smakuje jak piolun.
Nie jest jednak tak tragicznie, bo oto widze calkiem trzezwo, ze juz naprawde nieduzo mi tego trunku zostalo. Musze tylko zatkac nos, zamknac oczy i wychylic kufel do dna. A pozniej juz tylko ... siku...:)

PS. Oscary byly swietne dzieki Hugh Jackmanowi! Ben Stiller parodiujacy Joaquin'a Phoenix'a byl mistrzostwem gatunku! Angelina wygladala jak cacuszko (super kolczyki). Jen Aniston moze sie schowac, Mickey R. znowu gadal o swoim psie (tylko nie ze sceny, gdyz Oscara sprzatnal mu sprzed nosa (i chyba bardziej zasluzyl) Sean Penn), Sophia Loren w mocno wydekoltowanej sukni byla zniewalajaca...

Sunday, February 22, 2009

Pim Pim Pim.

Dzis Oscary!

Wednesday, February 18, 2009

Pan Malenczuk.

"Ostatnio po koncercie podchodzi do mnie 25-letnia dziewczyna i gratuluje mi, że napisałem taki wspaniały przebój „Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem”. Oniemiałem. Pomyślałem sobie wtedy, że ludzie są tak niewyedukowani, że pisanie dla nich nowych słów to jak rzucanie pereł przed wieprze. Zresztą teraz to już nie bardzo wiem, dla kogo w ogóle gram. Na moje koncerty przychodzą prawie same stare baby. Masakra jakaś. Najgorsze, że one się kompletnie gubią w mojej twórczości. Nie gram już w Pudelsach, ale ciągle koncertuję z Homo Twist. To robię dla samego siebie, bo pieniędzy z tej działalności nie mam żadnych. Tyle że na tych koncertach jest naprawdę ostro. A tu w przerwie podchodzi do mnie baba i daje mi kartkę, na której napisane jest: „A dlaczego pan nie śpiewa piosenki »Dawna dziewczyno«?”. No, ręce opadają. Dlatego teraz postanowiłem, że nie będę się wysilał. Znalazłem prostą receptę na sukces: bierzesz jakiś cover, nagrywasz na nowo i masz pewność, że to będzie przebój, bo już kiedyś był przebojem. Was wszystkich można dymać na wszystkie możliwe strony i to za wasze własne pieniądze. A wystarczyłoby, żeby jeden z drugim zainstalował w domu gramofon i posłuchał płyt mamusi. I od razu by wiedział więcej o życiu."

"Spowiedz skandalisty" wywiad z Mackiem Malenczukiem, Viva!, www.polki.pl/viva

Schwarzenegger.

Aby nie czuc sie totalnie winna temu, iz nie robie nic tworczego w Miami, na samym poczatku mojej przygody z tym miastem postanowilam czynnie uczestniczyc w "pakowaniu na silowni". Otoz prosze sobie wyobrazic, ze w najgorszym wypadku "pakuje" dwa razy w tygodniu. Skupilam sie glownie na przedramionach, posladkach i brzuchu. Obserwowanie moich mozolnie (ale jednak) rzezbiacych sie miesni sprawia mi niesamowita przyjemnosc.


PS. A jutro tlusty czwartek i bede smazyc paczki dla przeciwwagi:). Mam sentymentalny stosunek do tego dnia. Zwykle bedac tutaj koncze na wizycie w Dunkin Donuts'ie, ale tym razem postanowilam sie poswiecic. Kupilam nawet tutejsze drozdze, zobaczymy, co z nich wyrosnie.

Tuesday, February 17, 2009

"Wirujacy sex".....

"He's not that into you" vs. "Kobiety pragna bardziej" ?!!?!?!? Niech mi ktos wytlumaczy, o co chodzi z tym tlumaczeniem angielskich tytulow!!!!! ..... (?).

Friday, February 13, 2009

Soja i pomidory a Czarna Inez


Wczoraj wyszlismy na drinka do niedawno odkrytego, zdecydowanie jednego z najfajniejszych miejsc, w ktorych bylam. Knajpka ow jest na poly wloska na poly latino, we wnece jakiegos "bardzo starego" amerykanskiego budynku (zdaje sobie sprawde, iz to okreslenie zakrawa na oksymoron). Arkady, zdobienia, bardzo wysoki sufit. Dwa lata temu ktos postanowil zrobic w tym budynku miejsce z charakterem. Otoz - przez to, ze w Miami jest zawsze cieplo lub upalnie, niepotrzebne sa szyby w oknach, zreszta tam i tak nie ma okien a sa dwie potezne wspaniale zelazne bramy. W nocy nie ma innego swiatla procz swieczek, sciany sa oczywiscie bardzo surowe, doslownie obdarty tynk w niektorych miejscach, zeby uwypuklic cegly. Wsciekle czerwone ceraty zamiast obrusow, kilka niskich stolikow i kanap, jesli ktos decyduje sie tylko na drinka. Kilka regalow z ksiazkami, bibelotami, co oczywiscie sprawia, ze czujesz sie jak w domu. Mnostwo swieczek, zdjec na scianach. Malo tego - we czwartki opcja: muzyka na zywo! I to nie byle jaka: trabka i gitara akustyczna! Swietny klimat.
Przez to, iz SOYA & POMORODO jest schowana gdzies zupelnie z dala od wiecznie zapachanej turystami South Beach, jej bywalacami sa glownie mieszkancy Miami (wiedza, co dobre). Wszyscy sie znaja. Naprawde dobry klimat.
I kiedy sobie tak chilloutowalismy sie przy winie i niesmiertelnej "chan chan" na srodek kocim ruchem wplynela ... cudna wprost kobieta. Po prostu zaczela tanczyc, a raczej necic. Niesamowicie namietne, pewne siebie, gorace, latynoskie ruchy. Ubrana na czarno w bardzo waska krotka spodnice, cholernie wysokie szpilki, dlugie krecone wlosy, z wpietym z boku kwiatkiem. Niesamowita byla. Kompletnie mnie zaczarowala. I tak necila przy trabce i gitarze i byla swietna!
Nic to, ze ow kwintesencja kobiety okazala sie luksusowa pania lekkich obyczajow. Czarna Inez. To przeciez Miami...!

Wednesday, February 11, 2009

Mickey R.

The Wrestler. Film polozyl mnie na lopatki.

Monday, February 09, 2009

GRAMMY czy nie gramy?

Ogladalam wczoraj impreze pt. rozdanie nagrod Grammy. Wspominalam juz, ze lubie sobie poogladac czerwone dywany. I tak glowny wniosek mam taki: bardzo brakuje mi tu jakiegos normalnego krajowego radia. Sama sobie przyznalam rowniez jedna mega statuetke: muzycznej ignoranki roku! Otoz glowna Grammy w kat. album roku dostal totalny dinozaur muzyki Robert Plant oraz jego spiewajaca na ow albumie partnerka (o ktorej nigdy nie slyszalam, a jest podobno laureatka najwiekszej liczby statuetek 26!!) Alison Krauss! Pani jest wymiataczka w takiej muzycznej kategorii, ktora zwie sie BLUEGRASS czyli amerykanski folk z nutka irlandzka, szkocka. Ja zupelnie odpuszczam sobie wszelkie tego typu rytmy, bo jakos nigdy nie palalam sympatia do kobz na przyklad... no tak juz mam. Wracajac do tematu: Robert Plant zupelnie zwalil mnie z nog, coz za fantastyczny mezczyzna... W momencie, gdy uslyszalam jego podziekowania na scenie zbiczowalam sie w myslach za nieprzeczytanie ksiegi z listy lektur obowiazkowych mojej siostry czyli boigrafii Led Zeppelin...! Kontynuujac watek braku radia: dlaczego do cholery nigdy nie slyszalam o tej plycie!?!?!? ("RAISING SAND") Brakuje mi tutaj takiej amerykanskiej Trojki, ktora na biezaco informowalaby mnie o wszelkich kulturalnych dokonaniach na rynku, ze tak brzydko i gornolotnie sie wyraze. Brakuje mi takiego radiowego bzyczenia w kuchi. Bzyczy mi oczywiscie Trojka internetowo, ale juz np. nie poslucham sobie porannych audycji...
Juz koncze, ale musze wspomniec jeszcze o masowo mnozacaych sie rapperach... jest ich mnostwo, nazywaja sie komicznie, zupelnie ich nie odrozniam (bo nie slucham tej durnej muzyki, ktora glownie traktuje o laskach, uzywkach, bzykaniu i temu podobnych). T.I., WILL I.AM., M.I.A. (to z kolei kobieta , ktora nota bene wczoraj miala termin porodu, ale co tam - wyszla na scene zarapowac m.in. z Jay-Z i Kanye West), LILL WAYNE, T.PAIN, FLO RIDA, NE-YO, .... no masakra.... ja rozumiem np. LL COOL J'a, czy Jay-Z - to legendy rapu, ale ci nowi kolesie... no prosze. Jeden z nich, nie pamietam ktory, bo jak mowie jeszcze ich nie odrozniam, zupelnie nie potrafi sklecic pol zdania do mikrofonu (a zapowiadal jakiegos tam zwyciezce w swojej kategorii). Tragedia. Rozumiem, ze to ludzie czesto i gesto z getta, ale bez przesady. Ruszla mnie troche ta ich ignorancja... I jeszcze na koniec slowo o boskiej niegdys Whitneh Houston. Byla diva rozpoczela ceremonie. Wyszla na scene kompletnie zacpana... Zenada. Darowali by sobie.
Ok, ide pic kawe.

Friday, February 06, 2009

Cztery litery.

Naprawde wscieklam sie wczoraj. Zaliczylismy trzecia stluczke w ciagu trzech tygodni. I to w dodatku gdy jechalismy samochodem wypozyczonym odebrac auto Domina z warsztatu.... Wszystkie trzy razy to klasyczne wjechanie nam w "dupe"!!!. Gdzie ci ludzie maja oczy?!?!?! Chyba w ....

Winda.

W budynku, w ktorym mieszkamy mozna czasami dostac zawrotu glowy. Wczoraj na przyklad wchodze do windy a tam mila pani dostarczajaca ubrania prosto z pralni dla ktoregos z mieszkancow ow zacnego adresu ustawia wielki wozek z powieszonymi nan pokrowacami na garnitury. Szybko rzucilam okiem i co widze: DOLCE & GABBANA, FENDI, LOUIS VUITTON... Dzis znow wchodze do windy, zalana siodmymi potami po porannym "pakowaniu" na silowni (nie wiem, czy wspominalam, ze silownie mamy siedem pieter wyzej zatem uznalam, ze czego jak czego, ale tego nie moge sobie odmowic) a tam same kobiety. Kobiety pachnace, (chyba) luksusowe, znowu rzucilam okiem: torebki LV, PRADA, okulary przeciwsloneczne na pol twarzy i cholernie drogie szpilki. A w srodku ja: czerwona i spocona.