Wednesday, November 30, 2011

ZANIM ZROZUMIEM

Oficjalnie zaczelam biegac. I wcale nie czuje sie z tym zle. Nie chce robic konkurencji maratonczykom, zatem ruszam sie wzglednie powoli. Biegam nad rzeka wsrod innych, zdecydownaie bardziej zapalonych ode mnie, biegaczy oraz milosnikow czworonogow, w tym przypadku psow. Jest ich mnostwo. Rozumiem, ze w duzych miastach istnieja profesje pt. "profesjonalny wyprowadzacz psow", ktorych przedstawiciele spacerujac, dzierza w dloniach po kilka smyczy, do ktorych doczepiona jest "czyjastam" zwierzyna. Jednakze od tygodnia obserwuje rowniez, dam sobie reke uciac (albo raczej palec), posiadaczy KILKU swoich wlasnych (czyt. trzech, czterech) psiakow! Panie i panowie - podejrzewam, ze znakomita wiekszosc odwiedzajacych park nad rzeka w godzinach porannych mieszka nieopodal. Nieopodal znaczy - w blokach, budynkach a nie w domach z rozleglymi podworkami. Zatem mieszkac w dwoch, przyjmijmy pokojach, na trzecim pietrze z czterema doroslymi psami to nie lada ... wyzwanie, ze inaczej tego nie okresle.

Monday, November 28, 2011

Klimatycznie

Manhattanskie Starbucksy uwielbiaja Toma Waitsa. Mnie zawsze kojarzyl sie ze Swietami Bozego Narodzenia. Czyli strzal w dziesiatke.

Sunday, November 27, 2011

Nie ma wyjścia.

W NYC wszyscy chyba uprawiają jogging. Kończę książkę w parku nad rzeką Hudson, a za mną niekończący się tupot biegaczy w każdym wieku. Nawet siedemdziesięcioletni (na oko) dziadkowie biegają. Zatem zacznę i ja, bo aż dziwnie tak siedzieć na ławce z kawą i książką:). Zacznę, ale nie dziś.

Saturday, November 26, 2011

I'm lovin' it!!!

Oczywiscie, ze mieszkanie na Manhattanie jest nieporownywalnie z niczym. :) Prosze dac mi jakis czas na ochloniecie. Prawdopodobnie przez jakis czas bede tu wypisywac roznych rozmiarow ody do radosci, hymny pochwale i takie tam. Tak jest- jestem zachwycona. Wszystkim: ludzmi, miejscami, parkiem, rzeka, taksowkami, cholne wszystko. Jak zawsze zreszta,kiedy kiedy bywalam tu zupelnie niezobowiazujaco.
A teraz przez ulamek zycia jestem czescia tej kolorowej multikulturalnej machiny.

Saturday, November 19, 2011

Stalo sie.

Saturday morning

Tak, sacze latte w pobliskim jazzujacym Starbucksie - nie mam jeszcze internetu w domu, zatem korzystam z urokow free WiFi tu i owdzie. Jest wspaniale! Mieszkam w NYC:))). Nie moge przestac sie usmiechac na sama tylko o tym mysl. ha ha! Dzis nareszcie przespalam cala noc. Boze, jak mi brakowalo dobrego snu! Czuje sie jak nowonarodzona! To byla moja druga noc "u siebie". Wczoraj wieczorem poszlam zjesc cos nowego, za namowa mojej siostry. Padlo na kuchnie tajska (ostatnio jej ulubiona). Zjadlam zatem przepyszne curry z krewetkami. Mocno uderzyl mnie kokosowy smak. Nie zdawalam sobie sprawy, jak bardzo moze mi odpowiadac kombinacka warzyw, ostrych papryczek i mleka kokosowego! Pozniej zahaczylam o kino. The Ides of March - polityczne conieco. Ryan Gossling jest bogiem. Bez watpienia. Dobry film.

(Obok mnie przy stole siedzi pani nauczycielka, ktora sprawdza jakies "sprawdziany" z matmy, brrrrr!) :)

Szukam pracy. Zmudny proces, ale coz - nie trace nadziei.:). Jak moglabym? :)

Monday, November 14, 2011

Tak, jak ubóstwiam pakować się przed podróża w nieznane, tak nienawidzę przeprowadzek. Remonty, sprzątanie, pakowanie pudełek, rozpakowywanie ich, porządkowanie, rozplanowywanie nowych kątów dosłownie odbiera mi chęć do czegokolwiek i wysysa energię. Wiedziałam, ze kryzys dopadnie mnie prędzej czy później. Logistyka przedsięzwięć tego typu jak i w ogóle szeroko pojęta logistyka życia doprowadzają mnie do niekontrolowanych spazmów i tępego uczucia stresu.. Dlaczego ktoś nie może tego zrobić za mnie?
ohhhh....

Thursday, November 10, 2011

Prolog: MANHATTAN

Między Pierwszą a Drugą Aleja, ostatnie piętro, schody przeciwpożarowe za oknem (nie wiem dlaczego, ale obe zawsze mi się wydawaly tak cudownie "nowojorskie"). Małe schludne i moje, wynajęte i zaklepane:). Jutro odbieram
klucze. Jest! Mieszkam na Manhattanie!!!!!! Moja euforia sięga zenitu.
Będę w centrum wszystkiego, lokalizacja jest genialna. 15 -20 minut do Central Parku, mniej więcej tyle samo do Muzeum Guggenheima, dziesiec przecznic więcej do MET! Knajpki, kwiaciarnie, piekarnia, pralnia, coffee shopy, przytulne bary, biblioteka nawet (o ile się nie mylę) - wszystko jest!
Moje łowy trwały mniej więcej miesiąc. Sezon oficjalnie zakończony.
Szaleje ze szczęścia!
Zapraszam!!!!!!!!! Jak najszybciej, proszę nie tracić czasu-nawet na pudełkach herbata na manhattanie smakowac będzie wybornie! A jak nie to zejdziemy na dół na cudowną gorącą czekoladę:).