Friday, July 27, 2012

Za DR. DREE -Thank God it's Friday

mac jest fantastyczny! Czuje, ze zyje! Musze sie oczywiscie jeszcze wieeeeele nauczyc. W zasadzie WSZYSTKIEGO. Na razie cokolwiek robie, robie na tzw. czuja. moj okres probny konczy sie dopiero po trzech miesiacach.  Wtedy dopiero bede mogla uczestniczyc w pierwszym z oficjalnych tygodniowych mac'owskich szkolen czyli tzw. BASICS.

Wrocilam do domu, prysznic, drink i impreza. Jeden z kolesi, z ktorymi pracuje jest z Bali. Po siedmiu latach w US zdecydowal sie powrocic na dobre do karju Ketuta ( kto ogladal Eat. Pray. Love. ten wie). Dzis jest jego pozegnalne party.

Wednesday, July 25, 2012

Deadline.

 Odwiedzil mnie dzis w pracy. Oczywiscie bez zapowiedzi. Ot tak. Cholernie seksowny. Pewny siebie. Samiec Alfa. Udawalismy, ze sie nie znamy. Ta gra staje sie coraz bardziej pikantna. Wiem, ze SA ma zaplanowane moje urodziny - nie spedzimy ich razem, bo ja pracuje - wypadaja w weekend. Mam przeczucie, ze kroi sie jednak cos kompletnie pozbawionego zahamowan. Bedzie to jazda bez trzymanki, niemal w doslownym tego slowa znaczeniu. A jesli bedzie to to, o czym mysle - bedzie to rowniez moje ostatnie spotkanie z Samcem Alfa. 9 1/2 koncza sie wlasnie 4 sierpnia.

mniej niz zero

Do konca tygodnia zamierzam jesc jedynie warzywa i owoce. Zero slodkosci, czekolady, miesa, weglowodanow, bialka. Detoks. Wkacyjny detoks. Zeby jeszcze tylko tequila zniknela z menu...

Tuesday, July 24, 2012

....feeling blue...

Mam mentalnie metny dzien. Postanwilam z tej okazji wybrac sie z kocem, kawa i ksiazka Urszuli Dudziak, ktora dostalam od kochanej A. do pobliskiego parku. Niestety zamiast wbic sie w calkiem niezly kilmat historii z - w ogromnje czesci - nowojorksiego zycia - pani Dudziak, moje przygnebienie jeszcze bardziej mnie dobilo. Jak dlugo jeszcze bede rozkrecac to moje zycie? Dzis mysle, ze faktycznie - zyje na wysokoch obrotach, ale tak naprawde jeszcze NICZEGO nie osiagnelam. Ze jestem takim dziwnym marzycielem bez porzdanego planu, ktory realizowalabym bardzo scisle krok po kroku. Konsekwencja kuleje. Chyba z milion razy przysiegalam sobie, ze naucze sie nad nia panowac.
Zjadlam wspaniala miche swiezo pokrojonych owocow z dodatkiem miodu cynamonowego z Block Island, popijam marokanska mietowa herbate i kontempluje.
Czy ja kiedykolwiek poczuje sie w zyciu spelniona? Czy zawsze bede sobie podnosic ta pieprzona poprzeczke? Tak w nieskonczonosc?! Ciagle zle, niedobrze, za malo. Moze faktycznie powinnam pomyslec na przeskok w buddyzm. Albo co najmniej yoge. Albo w ogole  - cokolwiek, bo zwariuje.


Saturday, July 21, 2012

KUKU NA MUNIU

To byl moj pierwszy oficjalny dzien w mac'u. Jestem kosmicznie rozelektryzowana. Bardzo dobry dzien. Wydaje mi sie, ze zaloga jest calkiem niezla. To oczywiscie moga byc jedynie pozory, ale moja chora na niepoprawny i nieuleczalny optymizm osobowosc, kaze mi wrzeszczec z radosci i skakac pod chmury. Pracuje w mac'u, w dodatku  w jednej z najlepszych lokalizacji na swiecie. yeaaaaahhhh!


Friday, July 20, 2012

Abstrakcyjna mysl o koncu.

NYC tonie w deszczu od trzech dni. Wczoraj jadac metrem do pracy utknelismy gdzies pod ziemia na - powiedzmy - 5-8 min. Pociag pelen ludzi stanal i czekal na przejazd innego. Pierwszy raz doswiadczylam tak kurewskiego strachu. Zaczelam powoli panikowac, to osiem, w polotach, minut wydalo mi sie wiecznoscia. Myslalam tylko o tym, ze pewnie tlenu wystarczy nam na jakas godzine, ze nas nie wypuszcza, ze w tym wagonie jest stanowczo za duzo ludzi, etc. Nie moglam nawet myslec realistycznie. Zaczelam sie niesamowicie bac. Telefony oczywiscie bez zasiegu. Pomyslalam, ze jednak smutny bylby to koniec. Juz wolalabym sie roztrzaskac samolotem.

Kobieta Pracujaca.

Wczoraj dostalam wyniki mojego teoretycznego egzaminu. Zdalam. W ciagu dwoch miesiecy praktyczny i mam nadzieje, koniec moich niekonczacych sie przepraw kosmetycznych. Oficjalnie bede mogla szukac kolejnej pracy, heheh. Najpierw jednak niech ktos wydluzy tydzien o dwa dni. Wczoraj rowniez porozmawialam z moim menagerem w "po japonsku" i uzgodnilismy, ze bede pracowac cztery dni - PN-CZW.,  a PT-NDZ. mac. Znaczy to oficjalnie, ze nareszcie dopielam swego - pracuje siedem dni w tygodniu! Tak - 200% normy. To ja.

Wednesday, July 18, 2012

To jeszcze raz - Haruki Murakami:


"O czym myślę, biegnąc? Zazwyczaj zadają mi to pytanie ludzie, którzy nigdy nie biegali na długich dystansach. Zawsze zastanawiam się nad nim głęboko. O czym dokładnie myślę, kiedy biegnę? Nie mam zielonego pojęcia.
Kiedy jest zimno, chyba myślę o tym, że jest mi zimno. I o tym, że jest mi gorąco w gorące dni. Kiedy jestem smutny, myślę trochę o smutku. Kiedy jestem wesół, myślę trochę o radości. Jak już wspomniałem wcześniej, wracają też do mnie przypadkowe wspomnienia. A bardzo rzadko - tak rzadko, że szkoda o tym mówić - wpadam na pomysł, który wykorzystuję w powieści. Mówiąc szczerze, kiedy biegnę, nie myślę o niczym wartym zapamiętania.
Biegnąc, nic nie robię, tylko biegnę. Zasadniczo biegnę w pustce. Innymi słowy, biegnę po to, żeby osiągnąć pustkę. Ale jak można się spodziewać, w takiej pustce myśli kryją się naturalnie. To oczywiste. W ludzkim umyśle nie może istnieć całkowita pustka. Emocje ludzkie nie są wystarczająco silne ani zintegrowane, żeby dać sobie radę z prawdziwą nicością. Chodzi mi o to, że myśli i idee, które wpływają na moje emocje, gdy biegnę, są podporządkowane pustce. Ponieważ brakuje im treści, są przypadkowymi myślami gromadzącymi się wokół pustki znajdującej się w środku.
Myśli, które przychodzą mi do głowy, kiedy biegnę, są jak chmury na niebie. Chmury o najrozmaitszych kształtach. Przychodzą i odchodzą, a niebo pozostaje zawsze takie samo. Chmury są tylko gośćmi na niebie, przepływają przez nie i znikają na zawsze, zostawiając za sobą niebo, Niebo jednocześnie istnieje i nie istnieje. Jest namacalne i nie jest. A my akceptujemy ten wielki ogrom i chłoniemy go."
Haruki Murakami "O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu" (23-24)

O czym mysle, kiedy mysle o bieganiu...

Wrocilam do moich porannych przebiezek.
Nienawidze biegac.
 Ktos kiedys powiedzial mi, ze po trzydziestce juz zadna czekoladka nie przejdzie bezkarnie - staram sie zatem nie zlapac na potwierdzeniu tej wartkiej tezy i w celu wewnetrzenej somopomocy zmuszam sie co drugi dzien do porannej katorgi.

I jakkolwiek nie znosze sie katowac- zwlaszcza kiedy letnie nowojorskie temperatury siegaja 31st.C.(sic!) - lubie ukladac w glowie plan dnia podczas biegania. Mam kilka podstawowych wrecz i bardzo zaleglych spraw do zalatwienia - musze w koncu zalozyc sobie portfolio online, zrobic nowe wizytowki oraz opracowac strategie, jak dotrzec do kilku "bardzo waznych w swiecie makeup'u osob".    Kilka dni temu poznalam producentke jednego z bardzo popularnych musicali na Broadway'u - WICKED. Mam nadzieje, ze cos z tej znajomosci wyniknie. Tymczasem znikam. Kawa czeka.



Monday, July 16, 2012

czasem i woodemu sie nie powiedzie.

Widzialam nowego Allena. Nie podobal mi sie. W zasadzie drugie "midnight in paris" tylko bez calej bajkowosci. Rzym piekny, nie da sie ukryc, ale reszta mialka i bez pomyslu. Strata czasu, tym razem.

Saturday, July 14, 2012

Samiec Alfa mowi:

Zalotnie spytalam Samca Alfa, co mysli o kobietach. No to odpisal:


"Women: I first see if they are proportionally correct - I.e body length, to leg length to width -it's mating thing. Then the ankles - if she has cankles there is just no way I could stand it. I then look for that style of come and fuck me written over their clothes, hairs and general presentation . I look for classic beauty over alot of magic. I want wide eyes, slim nose, sharp chin, and a woman who can walk in high heels and carry herself acrossed a room, down the front steps at the metropolitan - and hailing a cab on 5th avenue on the curb. I want a "wow" effect that other men are looking at her when you pass. I only like natural breasts - that's it - no fake breasts. Hate them and I can almost always spot them 1000 yards away. I like lips. I like a thick lip and one that had red lipstick on it. 1950's Joan Crawford red lipstick, white blouse iron perfectly and her lace bra slightly showing thru her shirt. I stiff white collar shirt and it neatly tucked into her skirt. I like a woman who can wear a hat and has style. A woman who will wears gloves if I buy them for her. 

A woman who knows she is hot and is a fucking tease all the time and without saying anything is the hottest thing in the world to me."

ALEX KACZKOWSKA





Wrocilam do domu, otworzylam butelke siarczystego malbec, wlaczylam trojke a tam... panna Kaczkowska. Malo nie spadlam z krzesla! Sluchalam CSM w zimowe sobotnie wieczory, jak tylko przeprowadzilam sie do BIG APPLE! Pozniej znowu sie pozmienialo, i teraz ni stad ni z owad - jest! CSM! Lato! Zar sie z nieba leje! Nie ma czym oddychac! Mialam isc do Central Parku na Summer Stage, ale chrzanie to - bo klimat Kaczkowskiej jest niesamowity. 

ps. a to widoki z dachu "mojego" budynku na UES. Lubie pic tu kawe o poranku.

mac.

Pierwszy dzien mac'owskiego szkolenia zaliczony. Potrzebuje, zdaje sie jakichs dwoch, trzech tygodni, coby to wszystko ogarnac. Przynam, ze ta lokalizacja w Macy's na herald Squre jest calkiem... prestizowa. Lepiej trafic nie moglam. To najlepszy mac w kraju. A znaczy to tyle, ze JESTEM DOBRA. Bez dwoch zdan. Dam z siebie wszystko. Albo jeszcze wiecej.

Wednesday, July 11, 2012

Z cyklu: sasiedzi na Upper East Side.

Mimi Alford to siedemdziesiecioletnia pani, ktora rok temu po czterdziestu jeden latach trzymania jezyka za zebami, zdecydowala sie opowiedziec o swoim romansie z JFK. O ksiazce uslyszalam kiedys w Klubie Trojki, a kilka dni pozniej przegladajac zasoby w moim zaprzyjaznionym komisie, nawinela mi sie sama pod reke. Niezle sie to czyta. Pani jest z wyksztalcenia dziennikarka. Jakies tam pojecie o pisaniu ma. Nie to co pani Walesowa - takiej ilosci grafomanskiego pieprzenia niestety nie moge zdzierzyc.
Mimi Alford mieszkala przez siedem lat na Dziewiecdziesiatej Ulicy po Wschodniej Stronie Central Parku -czyli tu gdzie ja! Podobny klimat byl w "Bringing Home The Birkin" - tez akcje dzialy sie w mojej okolicy.
Manhattan rzadzi!

Z cyklu: niezapomniane dialogi z siostra

Tata ze swoja dziewczyna jest na wakacjach w cieplych krajach. Rozmowa z moja na wskros wegetarianska sis na temat ewentualnych prezentow, ktore potencjalnie mozemy z tej podrozy dostac.
 - Ciekawe, jakie ciapki dostaniesz? - zaczepilam, wiedzac, ze sisotra lubi "folklor -ciapki"
-  A ty co? Paszmina? - pyta ona.
- Torba z wielbladka, taka jak B. dostala od meza podczas podrozy poslubnej. - mowie dumnie i wiem, ze za chwile spadnie na mnie wiadro pomyj.
- Boze, ciebie juz totalnie pojebalo! Wszystkie zwierzeta bys wybila!

Jak ja kocham te dziewczyne!

Tuesday, July 10, 2012

Beach Day






Poniedzialek na Coney.






Coney Island  jest dziwnym miejscem. Szare obskurne blokowisko na plazy. Z dziwnymi lunaparkami.  Z milionem miejsc, w ktorych mozna kupic tradycyjnego hot doga. Mnostwo rodzin piknikujacych w najlepsze. Ryczace dzieci na kazdym kroku. Do tego siedemdziesiecioletni mescy przedstawiciele Europy Wschodniej prezacy sie do slonca w swoich ekshibicjonistycznie obcislych slipo-kapielowkach z wielkimi brzucholami sowicie pokrytymi siwym wlosem.  No ale - ocean, badz co badz, wynagradza.

Wednesday, July 04, 2012

Lubie go.



Wczoraj z Samcem Alfa spedzilismy caly dzien na Block Island - malenskiej wyspie w stanie Rhode Island. Fantastyczny dzien. Jazda rowerami wzdluz i wszerz, smazenie sie na plazy, homary na kolacje... W zwiazku ze Swietem Niepodleglosci niemalze wszyscy maja wolne. I to prawie caly tydzien. Upaly nie z tej ziemi. Teraz wiem, co Joe Cocker mial na mysli, spiewajac Summer in the City... Pot cieknie po tylku, ze sie tak nonszalanco wyraze... To lato zaczelo sie fantastycznie. Jutro papierkowa robota w mac'u. Zaczynam 15 lipca. Tak - poslucham sie mojej siostry i wytatuuje sobie na czole "w czepku urodzona".

Monday, July 02, 2012

Mission Complete.

Zamknelam zalegle formalnosci. Wczoraj udalo mi sie dopiac wszystko na ostani guzik. Wczoraj tez dostalam kolejny telefon z mac'a. We wtorek kolejna rozmowa. Wiedzialam, ze zeby sie tam dostac, trzeba zjesc beczke soli. Zostalo mi kilka lyzeczek. Od jutra do czwartku wieczorem mam wolne. podejrzewam, ze to moje ostanie takie trzy dni laby. Plany jeszcze niesprecyzowane. Upaly takie jak w Polsce. Ale Wlosi dzis dali ciala....