Tuesday, September 27, 2011

STUDNIOWKA

Wyglada na to, ze przez nastepne trzy miesiace jestem bezpieczna. Mniej wiecej tyle czasu trwa proces akceptacji lub nie - mojej nowej wizy. Do tego czasu moge sie troche zrelaksowac. Kamien spadl mi z serca. Losy ponownie sie wazyly. Tym razem zupelnie przez wlasna nieuwage! Czuje sie, jak po zdanym egzaminie z Teorii Polityki.... ! Za tydzien mamy w planach dobre amerykanskie road trippin' - polnoc Wschodniego Wybrzeza - o tej porze roku powinno byc cudnie. Nie moge sie doczekac, zeby zabrac nogi za pas i wybyc na jakis czas z A.C.! A za sto dni powtorka z rozrywki...! Ja jednak lubie zyc na krawedzi. Monotonia codziennej, bezpiecznej egzystencji, jak widac, jest czyms od czego uparcie uciekam (sarkazm, mam nadzieje widoczny:)).

Thursday, September 22, 2011

Trzy po trzy

Od czasu do czasu mam do czynienia z dziwnymi przypadkami “Polakow w Ameryce”. Dzis poznalam Tomka, ktory przylecial na swiezo zdobytej wizie turystycznej. Dostal ja na dziesiec lat, lecz w wyniku absurdalnej biurokracji i trzygodzinnego maglowania celnik w okienku na lotnisku w Nowym Jorku przybil pieczatke stanowiaca, ze Tomek moze pozostac w Stanach jedynie trzy miesiace zamiast przepisowego, w zasadzie, pol roku. Mlodzieniec przylecial do mamy i babci. Babcia opiekuje sie i mieszka w domu bardzo bogatej starszej pani. Razem ze starsza pania i babcia w majetnym domu mieszka rowniez mama Tomka (ta przyleciala dwa miesiace temu zarobic pare groszy, a ze po angielsku mowi w stopniu takim jak ja po francusku, nie pozostaje jej nic innego, jak sprzatac majetne domy w okolicy). Mama sama zakrecic by sie nie umiala, zatem sprzata majetne domy pod okiem pani Krysi, ktora zgarnia prawie cala kase dla siebie, jej dajac mala czesc. Mama troche narzeka, ale przeciez syn dostal wize i przylatuje lada dzien, wiec zagryza zeby. Babcia czeka na wnuka. Nie widziala go trzynascie lat. Sama jest tutaj nielegalnie wlasnie tyle lat. Tomek ma 38 lat. Mama i Tomek odwiedzili mnie w pracy kilka godzin temu. Gorzej byc nie moze. Prawie czterdziestoletni mezczyzna a w glowie pusto jak na szkolnym parkingu w Nowy Rok. Gdzie zamieszka Tomek? Bedzie “czajnikowal” w majetnym domu bardzo bogatej starszej pani wraz z mama i babcia. Przeciez nie wynajmnie sobie mieszkania, bo przylecial zarabiac a nie wydawac. Przeczajnikuje tydzien, bo od soboty ma prace - bedzie opiekowal sie i mieszkal ze staszym majetnym panem przez szesc dni w tygodniu. Dzieci pana, jak to zwykle tutaj bywa, nie chca sobie tata zawracac glowy. Wola zaplacic. Niedziela wolna. Tomek juz dzis przegladal oferty supermarketow - chce kupic aparat. Jest z wyksztalcenia fotografem. Nie wzial swojego aparatu z Polski i teraz zaluje, bo, jak mowi - tak tu ladnie nad tym oceanem, zwlaszcza “na osiedlu, na ktorym mieszka babcia”. Tomek nie zabral aparatu, bo .... mu sie ladowarka popsula. Masz babo placek.

Tuesday, September 20, 2011

Falowanie i spadanie





Tego nie da sie opisac z niczym inny. Niech zdjecia opowiedza same...

Saturday, September 17, 2011

Adrenalina.

W poniedzialek rano skacze ze spadochronem - moze wtedy sie troche uspokoje. Nie moge sie doczekac.

Friday, September 16, 2011

Ja wysiadam.

Przyznaje, ze wrzesien - jeden z moich ulubionych okresow na wybrzezu zaczal sie od poteznej dawki stresu. Jestem wsciekla w zasadzie na wszystko i wszystkich a przede wszystkim na siebie, swoje wieczne roztargnienie, niezorganizowanie i w ogole - jestem debilem. Przez zupelny przypadek dowiedzialam sie, ze za dwa tygodnie konczy mi sie wiza - nie wiem, czy na czas uda mi sie ja przedluzyc. Mozliwe, ze w tempie ekspresowym bede zmuszona "ewakuowac" sie z boskiej Ameryki (mam nadzieje, ze ironia jest zauwazalna). Oprocze tego kilka innch niedokonczonych spraw plus pomysly na przyszle miesiace. Doslownie - nie wiem, na czym stoje. Chyba zwariuje. Jesli dotrwam do pazdziernika w miare normalnej kondycji psychicznej - bedzie cud.

Friday, September 02, 2011

Pamietacie historie o zolnierzu?

Obled jakis - przyjechal na dwa dni. Wiem, mialo go nie byc do grudnia. Jeszcze go nie widzialam. Pewnie dzis przyjdzie.

Irene's days.





Thursday, September 01, 2011

Irena przeszla ppo cichu.


Duzo krzyku o nic, jak sie okazalo. Mielismy tutaj wyjatkowego farta. Naprawde niewiele szkod wyrzadzil ow huragan w Atlantic City i okolicach. W miedzyczasie podaczas tych wietrznych i deszcowych dwoch dni mialam swoj debiut w lokalnej FOX NEWS. Jakoze woz transmisyjny zaparkowany byl tuz pod moim miejscem pracy, mily pan reporter spytal w pewnym momencie, czy nie chcialabym powiedziec kilku slow do kamery. Moja reakacja byla wielce entuzjastyczna, oczywiscie. Zatem mialam swoje dwie minuty, ktore zaowocowaly calkiem niezlym biznesowym dniem. Oczywiscie wszyscy okoliczni mieszkancy, ktorzy zdecydowali sie zostac w domach, miast poddac sie obowiazkowej ewakuacji, nie majac nic innego do roboty, ogladali tv. Milo bylo stanac przed mikrofonem. Tak, przyznaje - nostalgiczne emocje mnie na chwile dopadly. Dwa lata spedzone przed radiowym mikrofonem w lubelskim Radiu Centrum byly swietna przygoda. Podejrzewam, ze bakcyl dziennikarski zostal wtedy zaczszepiony we mnie na dobre. Mysle, ze kiedys wroce do tego zajecia.