Saturday, October 25, 2014

Wsi spokojna, wsi wesola

To moj ostatni weekend w mieszkaniu na Manhattanie. Trzyletnia, wspaniala przygoda dobiega konca. Zaczyna sie kolejna. Tym razem w Connecticut. Wspolnie z Samcem Alfa zdecydowalismy, iz fajnie byloby parzyc razem kawe czesciej niz raz czy dwa w tygodniu.
Nie pisalam od kwietnia? Nie pisalam o upragnionej od lat wizycie mojej Siostry. Wspaniale trzy tygodnie. Najlepsze na swicie. Odleciala w polowie sierpnia. Przyleci niedlugo:).
Przed chwila wrocilam ze wspanialej, ale potwornie przygnebiajacej sztuki w rezyserii Grzegorza Jarzyny z Magdalena Cielecka "4:48 Psychosis". Wystawiaja ja tylko tydzien, w swietnym miejscu St. Ann's Warehouse, niemal tuz pod mostem brooklynskim, po drugiej stronie Manhattanu.
Wrocilam pociagiem F do 63- ciej Ulicy i stamtad leniwym spacerem wloklam sie do domu. Po raz ostatni uskutecznilam ten spacer. Cudownie.
Nie moge sie doczekac przeprowadzki, porzadnej jesieni, srogiej zimy na przedmiesciach.
Manhattan nadal mam we krwi. Uwielbiam te wyspe do szpiku kosci. Uwielbiam tez swoja prace (o mac'u mowie, rzecz jasna). Nadchodzacy czwartek bedzie ostatnim dniem w "po japonsku". Ten rozdzial takze zamykam.
Nie czuje nostalgii w powietrzu. Ani niepokoju. Moze nieo melancholii.
Radosc i zniecierpliwenie. Nowe poczatki i wyzwania to to, co lubie najbardziej! Ahoj!

3 comments:

aschawi said...

Coś sie konczy, cos zaczyna:) i to jest piekne. Gratulacje :)

haal said...

Przypadkiem natknęłam się na Pani bloga i po prostu musiałam napisać, że cieszę się, że wszystko się Pani tak wspaniale układa! Myślę, że to kwestia niebanalnej osobowości i optymizmu :) Życzę powodzenia!

Carol said...

Bardzo mi miło! Dziękuje!